Ronaldinho męskiej siatkówki

Nieprzeciętne umiejętności sprawiają, że Gibę chciałby mieć u siebie każdy trener. Brazylijczyk to symbol swojej reprezentacji i trudno sobie wyobrazić drużynę „Canarinhos" bez Gilberto Godoya Filho de Amaurio, bo tak brzmi pełne nazwisko Giby. Siatkarz Iskry Odincowo jest ulubieńcem kibiców na całym świecie. Zawsze oblegany jest przez rzesze fanów, którzy proszą go o autografy czy pamiątkowe zdjęcia. Reprezentant Brazylii nigdy nie odmawia. – Integracja z kibicami to jeden z obowiązków profesjonalnego sportowca – zwykł mawiać.

Białaczka i zraniona ręka

Giba urodził się 23 grudnia 1976 roku w niewielkim miasteczku na południu Brazylii o nazwie Londrina. Jego dzieciństwo nie było łatwe. I to nie ze względu na stan majątkowy, bo ten do najgorszych nie należał. Brazylijczyk w bardzo młodym wieku zachorował na białaczkę, co mocno pokrzyżowało jego sportowe marzenia. Okazało się jednak, że choroba nie była na zaawansowanym poziomie, i Giba szybko wrócił do zdrowia. Szczęście nie trwało długo. W wieku 10 lat Gilberto miał poważny wypadek – spadł z drzewa i mocno zranił sobie rękę. Rekonwalescencja trwała pół roku, a niedługo po jej zakończeniu Brazylijczyk udał się na swój pierwszy w życiu siatkarski trening. – Gdy byłem mały grałem we wszystko, w co się dało – mówi Giba. – Najwięcej radości sprawiała mi jednak gra w siatkówkę.
Pierwszym klubem w zawodowej karierze Giby było Chapeco Sao Caetano, potem zaliczył jeszcze występy w Olympicusie, Repot Nipomed oraz Minas Belo Horizonte. Świetne występy w wyżej wymienionych klubach zaowocowały transferem do - najlepszej na świecie - ligi Włoskiej, a dokładniej do zespołu Yahoo! Italia Volley Ferrara. Giba wywalczył tam mistrzostwo Włoch. Wyczyn ten powtórzył w 2006 roku, już w barwach BreBanca Lannutti Cuneo, które było ostatnim klubem Brazylijczyka w lidze włoskiej.

Pieniądze też ważne

Przed obecnie trwającym sezonem Giba podjął zaskakującą dla wielu obserwatorów decyzję – ligę włoską zamienił na rosyjską. Brazylijczyk tak tłumaczył swój wybór: - Nowe doświadczenia, nowa kultura, nowy język. To wszystko jest bardzo interesujące i miało wpływ na moją decyzję.
Dziennikarze, fachowcy i kibice nie wierzyli jednak Brazylijczykowi. Tajemnicą poliszynela jest, że w Rosji siatkarzom płaci się najwięcej na całym świecie. Dlatego też coraz więcej znanych zawodników przenosi się właśnie do naszego sąsiada ze wschodu, nie zważając nawet na nadzwyczaj mroźny klimat. Wiele osób zaczęło krytykować Gibę, twierdząc, że myśli on już tylko o pieniądzach. Byli również tacy, którzy mówili, że urodzony w Londrinie zawodnik przeszedł na siatkarską emeryturę. Giba miał już dość tych wypowiedzi i na jednej z konferencji prasowych powiedział: - Oczywiście, aspekt finansowy również skłonił mnie do podpisania kontraktu z Iskrą Odincowo. Gwarantuję jednak, że na pierwszym miejscu jest siatkówka, a nie pieniądze. A ci, którzy twierdzą, że jestem na „emeryturze", są w wielkim błędzie. Liga rosyjska to przecież jedna z najsilniejszych lig na świecie!
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że Giba za jeden sezon gry w Iskrze Odincowo zarobi, bagatela, milion euro! To jak na siatkarskie warunki kwota kosmiczna. Niewiele gorsze zarobki mają słynni koledzy Brazylijczyka z klubu – libero Aleksiej Wierbov, Johan Schopsen czy Aleksiej Kazakow. Po czterech rozegranych meczach Iskra zajmuje w tabeli rosyjskiej Superligi czwarte miejsce, a Gilberto jest jednym z najlepiej punktujących siatkarzy w lidze.

Zwycięstwa go nie męczą

Brazylia to najlepsza siatkarska reprezentacja na świecie – tej tezy nikt nawet nie próbuje złamać. „Canarinhos" już od prawie dziesięciu lat żądzą i dzielą na międzynarodowych turniejach. Drużyna naszpikowana jest gwiazdami, a największą z nich jest oczywiście Giba. Zawodnik ten swoją reprezentacyjną karierę zaczął mając zaledwie osiemnaście lat! Jego pierwszym poważnym turniejem były mistrzostwa świata w Japonii, gdzie Brazylijczycy zdobyli brązowy medal. Gilberto przesiedział mundial na ławce rezerwowych, ale już niedługo potem, to właśnie on stanowił o sile reprezentacji Brazylii, która pięciokrotnie wygrywała ligę światową, dwukrotnie była mistrzem świata, i – co najważniejsze – zdobyła złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Atenach. We wszystkich powyżej wymienionych osiągnięciach – plus wielu innych – Giba miał ogromny wkład, o czym świadczyć mogą nagrody MVP (najbardziej wartościowego zawodnika) na obu zwycięskich przez „Canarinhos" mistrzostwach świata oraz na olimpiadzie w Atenach.
Najczęstsze pytania, które padają z ust dziennikarzy, a kierowane są do Giby, brzmią mniej więcej tak: czy ciągle masz motywację do dalszej gry? Czy nie męczą cię zwycięstwa? Czy z każdych kolejnych zwycięstw cieszysz się tak samo? – Czy nie męczą mnie zwycięstwa? A skąd. Jest jeszcze dużo rekordów do ustanowienia – mówi Giba. - Jeżeli zwyciężymy w Pekinie, to będziemy pierwszą reprezentacją, która w jednym cyklu zdobyła dwa razy z rzędu mistrzostwo olimpijskie i świata. Czy nie jest to mocny impuls do treningu? Nie, zwycięstwa nas nie męczą – przekonuje. Wszystko wskazuje więc na to, że kibice grę Giby będą mogli podziwiać jeszcze przez długi czas.